poniedziałek, 23 marca 2020

Plebiscyt "Najlepsza książka na wiosnę"


Z okazji plebiscytu na "Najlepszą książkę na wiosnę" chciałabym przedstawić Wam swoich dwóch faworytów.




Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller https://www.ksiazkanawiosne.pl/ksiazka,6089986




Kategoria: Podróże literackie https://www.ksiazkanawiosne.pl/ksiazka,6098143


Tutaj możecie głosować https://www.ksiazkanawiosne.pl/

Przypominam o tym, że biorąc udział można otrzymać nagrodę książkową ;)

niedziela, 8 marca 2020

"Mój ukochany wróg" Karolina Głogowska- recenzja




Książka autorstwa Karoliny Głogowskiej skupia się na dosyć trudnej tematyce, jaką jest życie w toksycznej relacji. Początkowo mamy do czynienia z jedną bohaterką będącą w związku z mężczyzną, którego zachowanie można w pewnych momentach kwestionować. Jednak w dalszych częściach książki sprawa staje się o wiele większa.

Tak naprawdę trudno jest mówić o tym tytule nie zdradzając fabuły. Ale na samym wstępie mogę powiedzieć, że jeśli spodziewamy się historii o psychopacie rodem z amerykańskich seriali trzymającego swoje „ukochane” w piwnicy to pod tym względem się zawiedziemy. Ta historia pokazuje nam jak we współczesnych nam polskich realiach kobiety mogą paść ofiarą manipulatora i jak całe otoczenie zwraca się przeciwko nim.

Początkowo fabuła trzymała w napięciu, naprawdę nie mogłam się doczekać żeby wiedzieć, co stanie się dalej. Myślałam, że będziemy mieli do czynienia z jedną bohaterką, którą była Nika, ale jak podpowiedział nam przypis z tylnej części okładki „W życiu psychopaty jest jednak wiele kobiet…” pojawiło się później więcej bohaterek. Kolejna część książki była przedstawiona w formie pamiętnika. To chyba był mój ulubiony epizod w całej fabule. Tekst był napisany w taki sposób jakbyśmy „byli” w głowie jego autorki. Jednak gdzieś od połowy książki ta atmosfera opadła. Miałam wrażenie, że czytam książkę obyczajową i bałam się, że do końca historii nie będzie już żadnych zmian. Natomiast pod sam koniec wydarzenia znowu nabrały tempa, co bardzo mnie ucieszyło i znowu czułam tę samą ekscytację, co na początku lektury.

Ten tytuł charakteryzuje się tym, że nie wszystko tłumaczone jest od początku do końca i zawsze zostaje parę niewiadomych. Postać Jonasza, która stoi w centrum powieści stawia najwięcej pytań, co pozostawia czytelnika z uczuciem niepokoju po ukończeniu książki. Dodatkowo możemy przeczytać w „podziękowaniu”, że historia oparta jest na faktach. Osobiście uważam, że niezależnie od tego jak bardzo niepokojący świat kreuje fikcja to rzeczywistość jest zawsze najbardziej przerażająca.

Myślę, że najtragiczniejszą rzeczą w tej historii był fakt, że kobiety, które padły ofiarą manipulatora nie dostały praktycznie żadnej pomocy z zewnątrz i były zdane tylko na siebie. Dlatego uważam, że warto nagłaśniać tego typu sprawy i pokazywać, że taki problem istnieje i jak go rozwiązać.

Bardzo dziękuję Wydawnictwu W.A.B za możliwość przeczytania i zrecenzowania tytułu i zachęcam do zapoznania się z nim samemu.


sobota, 7 marca 2020

"Pod taflą" Louise O'Neill- recenzja




Nie oszukujmy się, książka autorstwa Louise O'Neill zainteresowała mnie głównie ze względu na okładkę. Wydawnictwo We need YA znowu zapewniło nam niesamowite doświadczenie wizualne.

Jeśli chodzi o treść to świat morza i syren jest czymś, co od zawsze mnie fascynowało. Jednak ta książka nie kreuje własnego świata jak np. Saga Ognia i Wody tylko jest reinterpretacją baśni o Małej Syrence. Mówiąc szczerze mam wrażenie, że ostatnio tego typu książek jest naprawdę dużo i osobiście wolałabym twór, który nie jest oparty na konkretnym pierwowzorze. Ale oczywiście byłam ciekawa tego tytułu, bo miał nam dać „Syrenkę” o wiele bardziej poważną i skupiającą się na okrutnej rzeczywistości.

I już tutaj pojawia się problem z kreowaniem świata, który został nam przedstawiony. Z jednej strony autorka chciała urealnić baśń, ale w samej historii było dużo niedomówień odnośnie tego jak faktycznie ten świat wygląda. Mam świadomość, że te niedomówienia to prawdopodobnie szczątki tej baśniowości, ale według mnie poważna wersja tej historii powinna mieć mocne tło, na którym się opiera.

W czasie czytania powstały w mojej głowie pytania: jak syreny żyjąc współcześnie nie zostały odkryte przez świat ludzi? Jak dokładnie wyglądają syreny? Główna bohaterka Gaia na samym początku książki wymienia wszystkie kolory skóry, które mogą mieć ludzie i mówi, że u syren tak nie jest. Dlatego w mojej wyobraźni miała skórę niczym trytony w filmowej wersji Czary Ognia, choć prawie na pewno tak nie wyglądała. Czym żywią się syreny? Dowiedzieliśmy się, że nie jedzą ryb. Ale w takim razie, co jedzą? Jedyne, co przychodzi mi do głowy to wodorosty i tym podobne, jednak chciałabym żeby tego typu informacje wynikały z tekstu. Jakoś mnie to dręczyło.

Nie wykluczam, że jednak coś przeoczyłam. Jeśli wyłapaliście te informacje z książki to proszę podzielcie się w komentarzach ;)

Kolejny element, który był dla mnie dość enigmatyczny to motyw feministyczny, który przewijał się przez całą książkę. Nie jestem specjalistką w tym temacie jednak w tym tytule był on przedstawiony na zasadzie tego, że praktycznie każdy męski bohater był negatywny, a postacie żeńskie były pokazane, jako ofiary. Dlatego nie rozumiem zbytnio, jaki był morał i co konkretnie chciała w ten sposób przekazać autorka.

Zakończenie za to było naprawdę mocne, zaskakujące i bardzo mi się podobało.

Może recenzja wydaje się dosyć niepochlebna, ale nie mogę ukryć, że książkę czytało mi się dobrze i byłam ciekawa tego, co będzie działo się dalej.


Targi Książki w Katowicach 2024

  BOOK HAUL NA KANALE