Oblicze
zła to
już trzecia powieść autorstwa Mariusza Leszczyńskiego. Tym razem główną
bohaterką jest mecenas Anna Klimczak, której życie wywraca się do góry nogami, kiedy poznaje Tomasza Sadowskiego. On szuka zemsty, a ona staje się pionkiem w
przerażającej grze.
W tej książce jak u
Hitchcocka – najpierw przysłowiowe trzęsienie ziemi, a później napięcie tylko
rośnie. Doświadczamy ukazania brutalnej zbrodni już na samym początku. Tytuł
perfekcyjnie odzwierciedla wiele sytuacji w książce, ponieważ niektórych scen
nie można było czytać nie odczuwając ich naprawdę intensywnie. Ale pojawia się
również wiele takich, które są dla nas odskocznią emocjonalną od mrożących krew
w żyłach wydarzeń. Wspominałam już o tym przy okazji recenzji Bez litości i przebaczenia, ale również
tutaj bohaterowie często zasiadają do spokojnej degustacji np. ciepłych
napojów. Daje nam to poczucie przytulności w mrocznym świecie wykreowanym przez
autora.
Jeśli chodzi o samą
fabułę, to ogromnie podobało mi się, że narracja skupia się przede wszystkim na
głównym wątku. Książka nie posiada sztucznie przeciąganych opisów, pojawiają
się jedynie te ważne dla historii. Tytuł obfituje też w dużą ilość intensywnych
i wciągających dialogów.
Osobowości postaci są
bardzo wyraźnie zarysowane, co widać właśnie we wcześniej wspomnianych dialogach
czy w decyzjach, które podejmują bohaterowie. Protagonistka Anna jest wręcz genialna w
sposobie wykreowania. Postać ta prowadzona jest w sposób naturalny, a jej
rozwój nie jest gwałtowny i wymuszony.
Główną zaletą tej
historii jest przede wszystkim to, że zagadki i tajemnice nie są oczywiste i do
ostatniej strony nie jesteśmy pewni zakończenia. A samo zakończenie jest
ogromnie satysfakcjonujące i zaskakujące.
Ja mogę tylko i
wyłącznie gorąco polecić Oblicze zła.
Gwarantuję, że pochłoniecie ten tytuł i zapewni Wam on masę niezapomnianych
emocji!